Jak pisałem wcześniej, Ogar był w bardzo dobrym stanie jak na swoje 31 lat i prawie 15000 km przebiegu, ale trochę pracy wymagał. Dodam tylko że nie dysponuję garażem, ani piwnicą, gdzie mógłbym spokojnie majstrować przy Romecie. Takim warsztatem, oczywiście za pozwoleniem Sylwii, stał się nasz salon w mieszkaniu. Podłoga zabezpieczona kartonem, ręczniki papierowe i stare t-shirty przygotowane — działamy.
Etap I — Romet ogar 200 w serwisie
Wymieniłem sparciałe gumy osłaniające amortyzator, a także podnóżki i manetki. Wykonałem serwis przednich lagów i tylnych amortyzatorów, dzięki temu ich sprawność znacznie wzrosła umożliwiając prawie komfortową jazdę ;). Do tego nowy przewód wysokiego napięcia, fajka, świeca, żarówki, wianki i bieżnie główki ramy, nowe szczęki hamulców bębnowych, linka sprzęgła i hamulca, łożyska piast oraz nowiutki łańcuch, zębatka przednia i świeży olej. Nasz ogar 200 dostał także dokładne mycie przed rozpoczęciem prac i nowe naklejki na bak. Porządne opony dokończyły dzieła, bo stare przypominały wyścigowe slicki.

Etap II — tunning Ogara
O, teraz to wyglądał pięknie! Po kilku przejażdżkach we dwójkę i małym rozczarowaniu jego wigorem, dokładnie wiedziałem że jego moc nie powala. Postanowiłem podziałać i w tym kierunku. Jak wielu z Was wie, a może jeszcze nie, czechosłowacki, 3- biegowy silnik osadzony w ramie Ogarka pochodzi z Jawy 50. Tylko że w Jawie rozwijał on moc 3,5 konia mechanicznego, a nie 2 koni jak podaje producent, czyli nasz Romet. Więc długo nie myśląc, postanowiłem powalczyć o przynajmniej jednego, dodatkowego konia i więcej momentu obrotowego dla naszej dwójki na kanapie.
Za mocny! Zbyt niebezpieczny!
Prawo w tamtych czasach regulowało maksymalną moc motorowerów. Silnik Ogara został „zdławiony” do 1,4 kW przez kilka zmyślnych rozwiązań i zabiegów. Pierwszym moim poczynaniem tunningowym było rozwiercenie okienka w krućcu dolotowym do cylindra. Okienko powinno pasować wymiarem i kształtem do wyjścia gaźnika, natomiast w przyblokowanej wersji był to otwór mocno ograniczający przepływ mieszanki do komory spalania. Mały frez, pilniczek, papier ścierny i gotowe. Na koniec lekkie polerowanie i pierwszy etap na mną.
Grunt to prund 😉
Powodem mniejszej mocy była zmiana kąta wyprzedzenia zapłonu. W Jawie 50 świeca dawała iskrę ok 2 – 1,8 mm przed GMT (tzn. górne martwe położenie tłoka), dawało to efektywniejsze spalanie mieszanki, no i większe „bum” w cylindrze. Suwmiarka, miernik elektroniczny, szczelinomierz i do dzieła. Nie było to takie proste, ale udało się przestawić zapłon z 1,2 mm na rozsądne 1,8 mm.
Ostatnim zabiegiem było skrócenie kolanka wydechu o jakieś 4-5 cm, spaliny mogą łatwiej się przecisnąć i szybciej rozprężyć w rurze wydechowej. Właśnie, jeżeli jesteśmy przy rurze wydechowej, coś ona słabo brzmi i dymi. To mogło być odkrycie na miarę sukcesu, i było! Przez wiele lat spalania mieszanki paliwa z olejem, drożność rury wydechowej była bliska zeru. Zatem drut, śrubokręt, benzyna i stara miska. Robota brudna, strasznie, ale efekt niesamowity! Po tych wszystkich zabiegach silnik i Ogar 200 dostał nowego życia! Zrywny, elastyczny, ochoczo wkręcający się na wysokie obroty! Chyba udało mi się rozruszać zastygłe przez lata, dwa mechaniczne konie i dołożyć do nich kolejnego jednego, nowego, świeżo wywalczonego, mechanicznego ogiera.



Teraz nasz Ogarek śmiało dzierży na swoim grzbiecie naszą dwójkę i zaskakuje nas swoją nieustępliwością w pokonywaniu podjazdów. Podróżuje z nami we własnym pokoju, na ganku, przypięty bezpiecznie pasem transportowym. No i oczywiście robi wrażenie na każdym zaraz po otwarciu tylnych drzwi. Najbardziej chyba zaskoczył celników na granicy Węgiersko – Rumuńskiej. Zdziwienie w ich oczach było bezcenne ?
Podaj dalej, polub, podziel się — będziemy wdzięczni. Do zobaczenia na szlaku!
Chcesz zobaczyć jak mieszkamy? Jak wygląda nasz Elcamper w środku? Oglądaj nas tutaj!