Podróże to moja ogromna pasja, a już największą przyjemność i radość daje mi droga sama w sobie. Szukam siebie, dążę do życia w pełni świadomego i pełnego. Jestem szczęśliwa kiedy świeci słońce, a temperatura przekracza 20 stopni, kiedy szumi wiatr i morze, kiedy stół zapełniają kolorowe warzywa, a ludzie wokół się uśmiechają. Traveling is my great passion. I seek for true understanding of myself and the world around me. I am truly happy when the sun is shining and the temperature is at least 20 degrees, when the wind and the sea are humming, when the table is filled with colorful vegetables and people around are smiling.
Po przejechaniu północnej Grecji autostradą dotarliśmy do Igumenisty skąd odpływa prom na Korfu. Mieliśmy zupełnie przypadkowe szczęście, bo trafiliśmy tutaj dokładnie 15 minut przed odpłynięciem. Bez czekania i zwlekania zaparkowaliśmy Elcampera pod pokładem i popłynęliśmy ku nowym przygodom na wymarzonej wyspie Korfu!
Kierunek – Sigishoara. Rumunia miała nas zaczarować. Być może zbyt mocno nastawiliśmy się na odkrycie baśniowej krainy, pełnej magii i czarujących zamków. Być może góry to jednak nie do końca nasz żywioł… Mimo wszystko, chociaż Rumunia nie skradła naszych serc, byliśmy w kilku miejscach, które na pewno warte są odwiedzenia. Pokażemy kilka pięknych górskich widoków…
Wesoły cmentarz – jak tu dotrzeć? Po przekroczeniu granicy wjeżdżamy do Satu Mare. Wita nas chaotyczne miasteczko oraz cyganki z dziećmi na rękach proszące o pieniądze na stacji benzynowej. Nie jest tu uroczo. Nie chcielibyśmy tutaj szukać miejsca noclegowego. Jednakże to w końcu miejscowość przygraniczna, nie spodziewaliśmy się po niej wiele. Pędzimy dalej trasą w…
Trudno uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. ElCamper – nasz dumny campervan – jest już naszym pełnoprawnym domem. Póki co, to dobry towarzysz podróży. Sprawdza się zupełnie nieźle, a pierwsze wyzwanie jakiemu musi sprostać nasz domek (i my także) nie należy do najłatwiejszych, bo wyruszyliśmy w Bieszczady!